Skip to content

Droga Krzyżowa Dla Dzieci

Zdając sobie sprawę z faktu, iż uczestnictwo w Drodze Krzyżowej jest ważne dla wielu spośród Was, tymczasem  w związku z profilaktyką koronawirusa należałoby pozostać w domach,  proponujemy przeżyć Drogę Krzyżową w duchowym wymiarze w domu…

 

DROGA KRZYŻOWA DLA DZIECI

 

Jezus skazany na śmierć

Nie lubię, kiedy ktoś na mnie krzyczy - a na Ciebie, Panie Jezu, krzyczały tłumy.

Krzyczeli długo i głośno, aż zmusili Piłata, żeby Cię skazał na śmierć.

Do dziś nie rozumiem, za co?

Przecież leczyłeś ich, karmiłeś i zabierałeś smutki. Dlaczego za dobro zapłacili złem?

Boję się, że jak podniesiesz głowę spod ciernio­wej korony, znajdziesz mnie wśród tych krzyczą­cych i wygrażających ludzi.

Chcę się schować pod Twój szkarłatny płaszcz i zapłakać cicho - bo przecież tak często ja też za dobro odpłacam złem.

Jezus bierze krzyż

Nie lubię, kiedy się ze mnie śmieją - a z Ciebie, Panie Jezu, śmiali się i drwili.

Śmiali się, kiedy rzymscy żołnierze włożyli na Twoje ramiona nieociosaną belkę. Ciężkie drew­no zachwiało Tobą niebezpiecznie, ale utrzyma­łeś równowagę. Dlaczego nikt Ci nie pomógł? Przecież nie brakowało wokół silniejszych, którzy chowali się za gapiami...

Wstydzę się, bo i ja często staję wśród nich. Czasami nawet odwracam głowę lub szybko przebiegam na drugą stronę ulicy, byle tylko nie pomagać.

Proszę Cię, Panie Jezu, daj mi odwagę wyjścia z tłumu.

Nie lubię kiedy mnie ktoś popycha - a Ciebie, Panie Jezu, popychali, dlatego upadłeś...
Nie możesz się podnieść - to nie takie proste. Jesteś przecież zmęczony, bo przez całą noc niesprawiedliwie sądzili Cię żydowscy kapłani. Jesteś też głodny i spragniony, bo nikt nie pomyślał o posiłku - choć Ty martwiłeś się o nich, rozmnażając dla nich nawet chleb.
Podnieś się, Panie Jezu, na Golgotę jeszcze długa droga.
Kiedy się leży na ziemi, niebo wydaje się bardzo daleko, ale to nieprawda, bo dzięki Tobie niebo jest w nas.
Dlatego proszę, wstań, chodźmy...

 Jezus spotyka swoją Matkę
Nie lubię pożegnań - a Ty, Panie Jezu, wiedziałeś, że więcej już nie zobaczysz swojej Mamy na ziemi.
Kiedy mama płacze, ja też płaczę. Łzy mamy bolą bardziej niż najcięższe rany. Jednak podczas tego pożegnania nie zapłakałeś. Może dlatego, że wiedziałeś, że żegnasz się ze swoją Mamą tylko na chwilę. Wiedziałeś, że przyjdzie za Tobą do nieba.
Przepraszam za łzy Twojej Mamy, mojej i wszystkich matek świata. Pomóż nam dobrze żyć, tak abyśmy się wszyscy spotkali z Tobą, w niebie.

Szymon pomaga nieść krzyż
Nie lubię, wymuszanej pomocy - a Tobie tak właśnie pomagał Szymon Cyrenejczyk, z przymusu.
Wyglądało na to, że pomagał jakby z łaski. Choć może wszystkiego nie wiemy?
Ja też czasami zaczynam komuś pomagać z niechęcią, a później wszystko się zmienia. Przychodzi radość nie wiadomo skąd.
Może i tak było z Szymonem. Na początku wstydził się, obawiał się, co pomyślą znajomi i koledzy, widząc go z krzyżem skazańca. Później wstyd zmienił się w dumę, że nie stchórzył, nie uciekł, kiedy inni uciekali...
Przepraszam za to, że czasami nie pomagam innym w ich niedoli i dziękuję za tych, którzy już tyle razy mi bezinteresownie pomogli.

Weronika ociera twarz Jezusowi
Nie lubię, kiedy się nade mną litują - a nad Tobą, Panie Jezu, niektórzy się zlitowali.
Ciekaw jestem, co czuła święta Weronika, kiedy podbiegła do Ciebie z chustą? Litość, współczucie czy złość na żołnierzy, którzy nie pozwalali nikomu się zbliżać?
Często brakuje mi odwagi Weroniki. Odstrasza mnie nie miecz, ale groźna mina lub lodowate spojrzenie.
Przepraszam Cię, Panie Jezu, i tych, nad którymi potrafię się tylko litować, a tak rzadko zdobywam się na odwagę pomocy.

Nie lubię, kiedy mnie biją - a Ciebie, Panie Jezu, bili.
Szkoda, że tym razem nikt nie powtórzył czynu Weroniki. Nikt nie podbiegł, żeby Ci pomóc.
Panie Jezu, zbyt dobrze wiem, jak łatwo jest krzyczeć na innych, a jak trudno jest im pomagać.
Nie rozumiem, dlaczego tak często pod maską „twardziela" chowam wrażliwość i współczucie? Przecież to jest właśnie prawdziwe piękno, które ukryłeś w nas.
Przepraszam Cię, Panie Jezu, że piękno to jest poplamione moim tchórzostwem, jak Twoja suknia krwią.

Nie lubię, kiedy ktoś przy mnie płacze - a wokół Ciebie płakali.
Nikt nie wie, ile kobiet tak naprawdę płakało nad niesprawiedliwością, jaka Cię spotkała, a ile płakało tylko dlatego, że wypadało żałować skazanego na śmierć.
Prawdziwe łzy czynią serce lżejszym, przynoszą ulgę i czasami radość.
Myślę teraz o tych, którzy płakali przy mnie i nade mną. Myślę też o tych, przez których i ja czasami płaczę.
Uczyń, Panie Jezu, nasze serca lekkie i daj nam Twoją prawdziwą radość.

Trzeci upadek
Znana prawda mówi: „Nie kopie się leżącego" - a Ciebie, Panie Jezu, kopali.
Żołnierze przestraszyli się, że nie dojdziesz na Golgotę, że umrzesz w drodze. Myśleli, że siłą zmuszą Cię do powstania. Zapomnieli jednak o tym, że to nie brak sił fizycznych, ale zranione serce sprawiało Ci największe cierpienie.
Przepraszam, że zbyt łatwo ranię tych, którzy mnie kochają, a później zachowuję się tak, jakby nic się nie stało. Teraz już wiem, moje spóźnianie się czy niegrzeczne odpowiedzi aż tak bardzo nie bolą, skoro już wcześniej zraniłem czyjeś serce... Nie ma większego bólu od rany zadanej sercu, które mnie kocha.
Przepraszam i proszę Cię, Panie Jezu, pomóż mi powstać...

Jezus z szat obnażony
Wstydzę się, Panie Jezu, widząc nagość - a Ciebie żołnierze obnażyli przed całym tłumem.
Nie wiem, dlaczego to zrobili? Zasada, rutyna czy bezmyślność?
Myślę teraz o tych, których ja, równie bezmyślnie obnażam z dobrego imienia, opinii, zaufania czy życzliwości.
Myślę o kolegach i koleżankach, z których zdzieram ich tajemnice i sekrety.
Jezu odarty ze wszystkiego, spójrz na nich i wynagrodź im tę krzywdę.
Staję obok Ciebie i wstydzę się swoich czynów.

 Jezus do krzyża przybity
Nie lubię, kiedy ktoś mi rozkazuje - a Tobie, Panie Jezu, rozkazywali.
Rzymscy żołnierze, krzycząc i popychając, rzucili Cię na krzyż, i szybko zabierali się do przybijania rąk i nóg.
I znów nie zdawali sobie sprawy, że krzyki były niepotrzebne. Ciebie nie trzeba było przymuszać do otwarcia dłoni...
Wstydzę się, że ciągle nie potrafię Cię naśladować. Tyle razy trzeba mnie przymuszać do zrobienia czegoś dobrego.
Przepraszam, że nie chcę pamiętać o obowiązkach wobec rodziców, przyjaciół, domu i szkoły.
Boję się, Panie Jezu, myśleć, co by było, gdybyś Ty zapomniał o naszym zbawieniu...

Śmierć Jezusa na krzyżu
Boję się, kiedy widzę śmierć - a Ty, Panie Jezu, się nie bałeś.
Złoszczę się na żołnierzy za to, że Cię ukrzyżowali.
Od kiedy za dobro płaci się aż takim złem?! Przecież tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że umierasz niewinnie. Ja też to wiem. Dlatego wstydzę się swoich grzechów i obiecuję już dzisiaj, że zrobię wszystko, żebyś więcej nie musiał tak umierać.

Zdjęcie z krzyża
Nie lubię, kiedy moja mama cierpi - a Twoja tak bardzo cierpiała.
Położyli Jej na kolana martwe ciało.
Nie wiem, czy płakała? Może zabrakło Jej już łez? Pewnie pamiętała jeszcze, jak niedawno miała Cię na kolanach. Byłeś mały i uśmiechałeś się do Niej i do całego świata. Teraz Ona cieszy się przez łzy, że już nie cierpisz.
Panie Jezu, wiem, że kiedy dziecku wyrządza się krzywdę, najbardziej cierpi mama.
Modlę się teraz za wszystkie mamy, którym skrzywdzono dzieci.

Złożenie do grobu
Boję się, Panie Jezu, ciemności - a Ty się nie bałeś, bo wiedziałeś, że „światłość w ciemności świeci, a ciemność jej nie ogarnia".
Zbliżał się zachód słońca, dlatego przyjaciele, stojący pod krzyżem, szybko otulili Twoje ciało całunem i złożyli w nowym, wykutym w skale, grobie. Później grób zamknięto, zapieczętowano i dla pewności postawiono straże.
Myślę o tych spośród moich przyjaciół, którzy są zawsze przy mnie. Są wierni.
Wstydzę się, Panie Jezu, że czasem nie mogli na mnie liczyć, że odwracałem się od nich, zwłaszcza wtedy, kiedy najbardziej mnie potrzebowali.
Dziękuję, że uczysz mnie wierności aż po grób.

Zmartwychwstanie Jezusa
Po smutku przychodzi radość.
Chyba nikt oprócz Twojej Matki nie spodziewał się tego. Zdziwieni uczniowie nie mogli uwierzyć, że wracasz w niedzielny poranek, wraz z pierwszymi promieniami słońca i jesteś! Zmartwychwstałeś! A więc od nowa bierzesz nas za ręce i prowadzisz do domu Ojca. Dziękujemy Ci za to, Panie Jezu.

s.Ines Krawczyk MChR

 

Skip to content